Geoblog.pl    seba673    Podróże    Chiny 2010... i może coś więcej    Kunming - Dali (przepiękna górska trasa i ekstremalna jazda autobusem)
Zwiń mapę
2010
22
sie

Kunming - Dali (przepiękna górska trasa i ekstremalna jazda autobusem)

 
Chiny
Chiny, Dali
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15028 km
 
Kolejnym miastem, które zamierzałem odwiedzić było Dali, położone około 370 km na północny zachód od Kunming. Zdecydowałem się tam dotrzeć autobusem gdyż częstotliwość ich kursowania zdecydowanie bardziej mi odpowiadała (łatwiej zdobyć bilety niż na pociąg). Aby mieć jak największe szanse na dostanie miejscówki postanowiłem wstać około 6 rano i zdążyć na zachodni dworzec przed odjazdem pierwszego autobusu (7:30). Kalkulowałem, że nawet jeśli na niego nie zdążę zostanie mi jeszcze kilka możliwości (8:30, 9:30, 10:30 i 11:30). Na szczęście mimo przyjazdu na miejsce o 7: 25 udało mi się bez problemu zakupić bilet (100Y) na pierwszy dzisiejszy kurs. Po otrzymaniu biletu dosyć szybko udałem się do hali odjazdów i po wejściu do autobusu wygodnie sobie usiadłem. Ku mojemu zdziwieniu przez dłuższy czas nie odjeżdżaliśmy, do tej pory jeśli chodzi o podróżowanie w Chinach, z punktualnością odjazdów, czy to pociągów czy autobusów nie było problemów. No, ale co miałem zrobić nie ja byłem kierowcą. W końcu po około pół godzinie udało się ruszyć. Zanim wyjechaliśmy z miasta kierowca zabrał jeszcze kilka osób i przesyłek do Dali (oczywiście pieniądze szły do jego kieszeni). Początek trasy po opuszczeniu miasta to jest około 260 km upłynął pod znakiem dosyć szybkiej jazdy autostradą. Niestety to, co dobrze się zaczęło potem już takie dobre nie było. Przy zjeździe z tej drogi przy bramkach poboru opłat utworzył się gigantyczny korek, na który straciliśmy około 40 minut. Na domiar złego po przejechaniu rogatek kierowca zrobił sobie następną przerwę tym razem około pół godzinną. Gdy ponownie ruszyliśmy szybka jazda się skończyła, ponieważ wjechaliśmy w dosyć wysokie góry. Nie miałem nic przeciwko temu, widoki za oknem były po prostu niesamowite. Ze wszystkich stron rozciągały się pasma górskie, a co jakiś czas mijaliśmy chińskie wioski, które wyglądały tak jak by czas o nich zapomniał. Moją uwagę zwróciły znajdujące się na zboczach gór krypty grobowe. Nie były one w jakiś konkretny sposób zebrane razem jak nasze cmentarze, ale dosłownie stawiane chyba tam gdzie rodzina zmarłego sobie zażyczyła. Gdy nasz autobus zaczął się wspinać pod największe góry rozpoczęła się popisowa jazda kierowcy. Droga była dosyć wąska mieszcząca obok siebie ledwo dwa pojazdy. Co jakiś czas napotykaliśmy na snujące się w tym samym kierunku, co my kolumny ciężarówek. Nie było by w tym nic złego gdyby nie to, że przemieszczały się one z prędkością pewnie około 20-30 km na godzinę. Jednak dla naszego kierowcy nie stanowiły one najmniejszego problemu. Na tej wąskiej górskiej drodze z ogromną ilością zakrętów i przepaściami z naszej lewej strony wyprzedzanie dla niego było czymś naturalnym. Kilkakrotnie zdarzało się, że aby ominąć kilka ciężarówek jechaliśmy pod prąd dosłownie kilka minut, w tym czasie oczywiście pokonując po kilka niebezpiecznych zakrętów, przy których nie było widać czy coś jedzie z naprzeciwka. Z części takiej ekstremalnej jazdy udało mi się nawet nakręcić film. Po dotarciu na szczyt i zjechaniu po drugiej stronie góry niestety trafiliśmy na kolejny korek. Tym razem staliśmy w nim około półtorej godziny. Powodem były dziurawe drogi przebiegające przez górskie wioski jak również zepsucie się kilku ciężarówek. Gdy w końcu udało się trochę przyśpieszyć dalsza droga obyła się już bez niespodzianek i około godziny 15:30 dotarliśmy do Dali. Trasa, którą powinniśmy pokonać w około 5 godzin zajęła nam drobne 8. Po wyjściu z autobusu musiałem jeszcze tylko dostać się do hostelu znajdującego się ładnych kilometrów dalej w starej części Dali. Zgodnie z wytycznymi przesłanymi prze hostel mogłem albo skorzystać z taksówki i dojechać na miejsce bezpośrednio (ta opcja kosztowałaby mnie 40Y) lub dostać się na dworzec kolejowy (za 15 Y) a stamtąd autobusem za 1Y do zachodniej bramy starego miasta. Nie trudno się domyślić, że wybrałem tańszą opcję. Gdy dojechałem na miejsce i zakwaterowałem się w hostelu spotkała mnie miła niespodzianka. W końcu po dwóch tygodniach spotkałem kolejnych Polaków, którzy nocowali w tym samym dormie co ja. Jak to dobrze porozmawiać z kimś, co jakiś czas w ojczystym języku. Na koniec dnia postanowiliśmy wybrać się jeszcze razem coś zjeść a potem wrócić do hostelu na zasłużony odpoczynek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Zbyszek
Zbyszek - 2010-08-24 07:29
Patrząc na mapę to teraz najbardziej potrzebujesz czekana, liny i innego sprzętu alpinistycznego.
Wszyscy znajomi coraz bardziej Ci zazdroszczą wszystkiego co widzisz na tej eskapadzie.
 
 
seba673
Sebastian Woźniak
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 126 wpisów126 146 komentarzy146 1093 zdjęcia1093 0 plików multimedialnych0