Geoblog.pl    seba673    Podróże    Chiny 2010... i może coś więcej    Rejs po Song Huong oraz dwór cesarski w Hue
Zwiń mapę
2010
11
wrz

Rejs po Song Huong oraz dwór cesarski w Hue

 
Wietnam
Wietnam, Huế
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16700 km
 
Do Hue po całonocnej jeździe autobusem dotarliśmy około godziny 10. Niestety tak jak się spodziewałem nie zaliczyłem tej nocy to zbyt przyjemnych, udało mi się przespać może ze 2-3 godziny. Postanowiłem, że jak tylko dotrę do hostelu od razu położę się spać na kilka godzinek, tym bardziej że za dużo rzeczy na dzisiejszy dzień nie miałem zaplanowanych. Gdy wysiadłem z autobusu, podobnie jak w innych miejscowościach od razu zrobiło się tłoczno, każdy chciał mi zaproponować nocleg oraz oczywiście darmowe podwiezienie. Na szczęście tym razem nie musiałem szukać czegoś w ciemno, poprzedniego dnia zarezerwowałem sobie 10 osobowego dorma w „ Hue Backpackers Hostel”. Po zabraniu swojego bagażu od razu ruszyłem przed siebie, dojście do hostelu zabrało mi około 15 minut. Ku mojemu zdziwieniu zostałem zakwaterowany w dormie 6 osobowym zamiast w 10. Oczywiście za tą samą cenę, na dodatek przez czas mojego pobytu w Hue (2 noce) w pokoju oprócz mnie była jeszcze tylko jedna osoba (Szkot podróżujący z Hong Kongu). Nie miałem, na co narzekać. Tak jak wspomniałem, po kilku minutach w pokoju padłem jak zabity. Obudziłem się dopiero około 13, po czym udałem się na „zwiady” do centrum miasta. Hue słynie głównie z dwóch rzeczy: Starego miasta (cytadeli), które chciałem odwiedzić dzisiejszego popołudnia oraz z niesamowitych grobowców cesarzy położonych od 2 do 15 km od miasta. O tyle ile do centrum można bez problemu dostać się na piechotę to do grobowców niestety trzeba zdecydować się na jakiś środek transportu. Postanowiłem, że na zwiedzanie grobowców udam się jutrzejszego dnia razem z zorganizowaną wycieczką (koszt, 5$) ale o tym opowiem w następnym wpisie. Dzisiejszego dnia czekała mnie cytadela, aby do niej dojść musiałem przekroczyć rzekę. Na nabrzeżu poczułem ogromną chęć usiąść sobie na ławeczce i po prostu popatrzeć na przepływające rzeką łódki. Gdy tak sobie siedziałem zaczepiła mnie bardzo miła kobieta proponująca jedno godzinny rejs po rzece za 3$. Po sprawdzeniu z przewodnikiem, że cena nie jest wygórowana tym bardziej, że na sporej łodzi, na której mogłoby się zmieścić z 10 osób miałem być tylko ja oraz oczywiście kapitan (i jego dzieci). Po kilku minutach zastanawiania postanowiłem zgodzić się na tą propozycję. Gdy weszliśmy na łódź kapitan odpalił silnik i ruszyliśmy w kierunku wschodnim, aby obejrzeć pływające wioski. Rejs mimo niezbyt wyszukanych krajobrazów (głownie miasto) miał w sobie to coś, po czym nie żałowałem tych wydanych 60000VND (plus kilkudziesięciu następnych tysięcy za souveniry). Rejs trwał tak jak miał trwać około jednej godziny po czym dobiliśmy do drugiego brzegu, blisko cytadeli oraz dawnego dworu cesarzy, który chciałem obejrzeć. O ile za obejrzenie cytadeli nie było trzeba płacić (była zamknięta dla zwiedzających) to wejście do dworu cesarza kosztowało mnie 55000VND. Cały kompleks można spokojnie przejść w około godzinę tym bardziej że budynków, które się ostały po klęskach żywiołowych (powodzie) oraz oczywiście po wojnie wietnamskiej nie było zbyt dużo. Chociaż muszę przyznać, że te które odwiedziłem były z goła odmienne od tych, które do tej pory widziałem w Wietnamie (architektura bardziej przypominała tą Chińską). Bardzo ciekawym przeżyciem było obejrzenie w jednej z sal muzealnych filmu z graficzną rekonstrukcją całego miasta (stworzoną przez Koreańczyków i oglądaną na wielkim 50 calowym telewizorze LED). Druga część kompleksu „jak na razie” nie prezentowała się zbyt dobrze, ponieważ właśnie była rekonstruowana. Prawdopodobnie za rok może dwa Wietnamczykom uda się przywrócić cały teren do pełnej świetności. Po opuszczeniu kompleksu udałem się do hostelu po drodze zahaczając jeszcze o małą restauracyjkę, aby zjeść coś na obiad. Następnie odwiedziłem jeszcze jedno ze znajdujących się nieopodal hostelu biur sprzedających bilety autobusowe, miałem zamiar zakupić miejscówkę do Hoi An. Bilet kosztował mnie 50000VND, co bardzo mnie ucieszyło, ponieważ tą samą trasę w hostelu proponowali mi za 90000VND. Oczywiście pewnie standard będzie trochę gorszy, ale najważniejsze to żeby dojechać bezpiecznie na miejsce.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
jw
jw - 2010-09-14 16:23
poprosimy parę tych rybek do naszego oczka
 
Basia
Basia - 2010-09-14 20:38
Dot. poprzedniego wpisu. Na zdjęciu jest kozica. Spotkałam takie na Rodos, Mieszkają bardzo wysoko w skałach. Widok jest niesamowity kiedy idzie się dołem a z góry z groty skalnej wygląda tylko łepek kozicy bo wlazła do środka żeby się schronić przed słońcem
 
 
seba673
Sebastian Woźniak
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 126 wpisów126 146 komentarzy146 1093 zdjęcia1093 0 plików multimedialnych0