Odpowiedź na pytanie z poprzedniego postu dzisiejszego dnia brzmiało: Wstać rano i zjeść śniadanie w hotelu. Mimo „wczesnej” pory (jak dla mnie) udało się zdążyć na podawane do godziny 9 jedzenie prawie w ostatniej chwili. Gdy wszedłem do jadalni (lub czegoś w tym rodzaju) już na wstępie zostało mi przedstawione menu z możliwościami do wyboru mojego pierwszego dzisiejszego posiłku. Spojrzałem przez chwilkę i po krótkim zastanowieniu wybrałem opcję, 2 co wiązało się z jedzeniem jakże popularnego ostatnio w moim jadłospisie omleta i bułki. Oczywiście w następnych dniach pewnie spróbuje innych możliwości, np. opcji 1 bułki z … lub opcji 3 bułki z... . Jak by nie patrzyć wszystko wydawało się jednakowe. No ale nie wypada mi narzekać przecież jem to wszystko „za darmo”. Na dzisiejszy dzień zaplanowałem sobie zwiedzanie centrum Sajgonu, niestety tak jak w większości miast w Wietnamie także i tutaj obowiązywały specyficzne godziny otwarcia muzeów, galerii i innych atrakcji turystycznych. Przeważnie były one otwierane około godziny 8 i zamykane o 16-17 z przerwą pomiędzy 11 a 13. Tak więc niezbyt opłacało mi się wychodzić z hotelu, o 10 która właśnie wybiła, postanowiłem więc nieco odczekać do południa i wtedy dopiero udać się „odkrywać” tajemnice nowego miasta. Pierwszym miejscem, które odwiedziłem było położone najbliżej hotelu muzeum sztuki (czasem trzeba zajrzeć także i do takich miejsc). Mimo że nie za często odwiedzam galerie tym razem postanowiłem się skusić tym bardziej, że wstęp kosztował jedyne 10000 VND i muszę przyznać, że nie żałowałem swojego wyboru ani wydanych pieniędzy. Całe muzeum/galeria mieści się w budynku wyróżniającym się starą kolonialną architekturą. Na pierwszym piętrze mogłem zobaczyć sporą ilość obrazów (głównie wystawionych na sprzedaż) malowanych na płótnie lub na drewnie przez Wietnamskich artystów. Głównie były to prace prezentujące niesamowite krajobrazy Wietnamu, mniejszości etniczne oraz oczywiście wojnę wietnamską. Drugie i trzecie piętro zawierało sporą ilość dosyć starych eksponatów z poprzednich wieków. Moją uwagę zwrócił niesamowity zestaw ław i stołu z początku XX wieku ozdobiony niesamowitymi motywami z historii Wietnamu. Niezwykłe było to, iż w drewnie zatopione były fragmenty macicy perłowej (tego dnia nie wiedziałem jeszcze, że jutro odwiedzę fabrykę gdzie takie arcydzieła są produkowane). Po prostu coś niesamowitego. Po opuszczeniu tego miejsca udałem się do znajdującego się w pobliżu targu (pod dachem). Przechadzanie się wąskimi uliczkami pomiędzy kolejnymi straganami dostarczyło mi kolejnych niesamowitych wrażeń dzisiejszego dnia. O ile zewnętrzne uliczki nie były zbyt ciekawe (głównie tania odzież) o tyle zagłębiając się coraz dalej można było zakupić niezliczoną ilość niesamowitych pamiątek (niestety nie przepadam za takimi rzeczami). Kolejne część targu zajmowały stragany z kawami, herbatami oraz niezliczonymi rodzajami przypraw. Ostatnie ze straganów znajdujące się blisko północnego wejścia/wyjścia były jednocześnie małymi restauracyjkami gdzie można było skosztować dosłownie wszystkiego. Począwszy od najprostszych Wietnamskich dań (oczywiście zupa Pho), poprzez owoce morza a skończywszy na niesamowitych owocowych deserach. Postanowiłem sobie, że gdy tylko zgłodnieję (byłem dopiero, co po śniadaniu) to muszę tutaj wrócić i spróbować kilku rzeczy. Gdy opuściłem to niezwykłe miejsce udałem się do kolejnego zaplanowanego na dzisiaj muzeum miasta Ho Chi Minh. Mieściło się ono w budynku wybudowanym jeszcze w XIX wieku przez francuzów. Moją uwagę przyciągnęła znajdująca się tutaj ekspozycja z niezliczoną ilością numizmatów i banknotów będących w obiegu w Wietnamie przez poprzednie stulecia. W związku z tym, iż numizmatyka jest jednym z moich Hobby zabawiłem w tej części muzeum trochę dłużej. Oczywiście nie była to jedyna z ekspozycji w całym budynku. Tak więc kolejne pomieszczenia przedstawiały między innymi stroje weselne z poprzednich stuleci, instrumenty muzyczne, pojazdy jakimi poruszali się Wietnamczycy na przełomie lat. Bardzo ciekawą ekspozycją było także pomieszczenie z eksponatami i zdjęciami z czasów wojny Wietnamskiej a także to dotyczące komunistycznej historii Wietnamu. Gdy przeszedłem już cały budynek wzdłuż i wszerz oraz wszystkie jego piętra, udałem się na dziedziniec gdzie były wystawione między innymi amerykański czołg M41 oraz śmigłowiec UH-1. Po poszerzeniu swojej wiedzy na temat Historii Wietnamu odwiedzając Muzeum Sztuki oraz Muzeum Ho Chi Minh nie zamierzałem na tym poprzestać. Kilkaset metrów dalej znajdował się bowiem kompleks pałacowy zjednoczenia/niepodległości. Szczerze powiedziawszy po jego zwiedzeniu czułem się trochę zawiedziony. W budynku znajdowała się dosyć spora ilość sal służąca dawniej jak i w dzisiejszych czasach dostojnikom państwowym. Organizowane tutaj są wszelkiego rodzaju bankiety, przyjęcia jak i zapraszani są w to miejsce zagraniczni goście. Następnym miejscem, które zamierzałem odwiedzić było Muzeum Wojny, jednak niestety nie udało mi się go zobaczyć i w momencie pisania tego tekstu wiem, że to był błąd (może następnym razem, gdy odwiedzę Sajgon nadrobię zaległości). Zamiast Muzeum Wojny zdecydowałem się dojść do znajdującej się kilkaset metrów od pałacu katedry o bardzo znajomo brzmiącej nazwie Notre Dame. Niestety w momencie, kiedy do niej dotarłem okazało się, że nie można wejść do środka, no cóż pozostało mi tylko obejście tej wspaniałej budowli dookoła, pstryknięcie kilku zdjęć i udanie się w dalszą drogę. Dalsza droga natomiast wiodła tego dnia już bezpośrednio do hotelu .