Geoblog.pl    seba673    Podróże    Chiny 2010... i może coś więcej    I to już koniec...
Zwiń mapę
2010
11
lis

I to już koniec...

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 30335 km
 
Ufff… udało się wstać o zaplanowanej godzinie, budziki zadzwoniły (brat także) i po kilku minutach byłem gotowy, aby zjeść moje ostatnie azjatyckie śniadanie. Gdy tylko się najadłem udałem się powrotem do guesthousu i po zabraniu swojego bagażu i wykwaterowaniu udałem się na przystanek „Airport Expres” (tylko 20 metrów od guesthousu). Po kilku minutach czekania i zakupie biletu wsiadłem do środka i usiadłem na miejscu. Ostatnie rozmowy z poznanymi w środku Polakami (lecącymi do Siem Reap), kilka moich rad odnośnie zwiedzania zarówno tego niezwykłego miejsca (Angkor Wat) jak i Laosu (gdzie zamierzali się wybrać po Kambodży). Na lotnisko dojechaliśmy tuż po godzinie 8, biorąc pod uwagę odległość od centrum czas przejazdu był nadzwyczaj dobry (autostrada). Gdy wszedłem na teren lotniska odprawa już się rozpoczęła, kilka minut stania w kolejce wśród Rosjan (leciałem liniami Aeroflot), odprawa bagażu i mogłem udać się do hali odlotów. Do samolotu udało się wejść bez problemu i o czasie wystartowaliśmy. Muszę tutaj wspomnieć trochę o liniach lotniczych, którymi leciałem. Mimo że na początku dosyć się obawiałem tego przewoźnika to już po kilku minutach zdecydowanie zmieniłem swoje zdanie. Wspaniała obsługa dwa posiłki (wielkość lotnicza) wygodne siedzenia, w zagłówkach każdego ekrany LCD, na których można było śledzić parametry lotu, trasę oraz co najważniejsze oglądać filmy. Filmy, które jeszcze nie trafiły do sprzedaż na dvd (przynajmniej w Polsce). Tak, więc większość drogi upłynęła mi na oglądaniu filmów (obejrzałem chyba ze 3). Na lotnisko w Moskwie przylecieliśmy o czasie (po 9 godzinach) i po następnych 60 minutach czekania byłem już w następnym samolocie tym razem lecącym bezpośrednio do Warszawy. Już w środku mogłem zacząć się przyzwyczajać do języka polskiego, który tym razem otaczał mnie ze wszystkich stron. Wszakże podczas mojej podróży bardzo rzadko miałem go okazję słyszeć (kilka osób poznanych w Azji, kilka rozmów telefonicznych na skypie). Na lotnisko w Warszawie tym razem także przylecieliśmy o czasie i już o godzinie 20:30 mogłem stanąć na Polskiej ziemi (wspaniałe uczucie). Odbiór bagażu (trochę trwał) i po wyjściu na halę mogłem zacząć się witać ze swoją rodziną, która ku mojemu zaskoczeniu przybyła w dosyć sporej grupie. Można powiedzieć, że w tym miejscu i w tym momencie mogłem uznać swoją czteromiesięczną podróż za zakończoną

Oczywiście postaram się napisać jakieś podsumowanie, ale trudno mi stwierdzić, kiedy to nastąpi. Mimo że mam dużo więcej czasu niż w Azji to lenistwo daje o sobie znać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Włodzimierz Zieland
Włodzimierz Zieland - 2010-11-29 19:00
Cześć Sebastian,
Gorąco pozdrawiam i gratuluję zakończenia eskapady. Jak ochłoniesz po podróży to może wybierzesz się nad morze. Jak pisałem poprzednio miło będzie Cię ugościć na któryś weekend.
AlaB czyli moja druga połowa obecnie studiuje w Warszawie pomimo 40 i widzimy się tylko w soboty.
Jakie następne plany?
 
 
seba673
Sebastian Woźniak
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 126 wpisów126 146 komentarzy146 1093 zdjęcia1093 0 plików multimedialnych0