Geoblog.pl    seba673    Podróże    Chiny 2010... i może coś więcej    Pierwszy dzień w Pekinie
Zwiń mapę
2010
20
lip

Pierwszy dzień w Pekinie

 
Chiny
Chiny, Pekin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9641 km
 
Do Pekinu samolot przyleciał zgodnie z planem. Już w czasie lądowanie wrażenie robi rozmiar lotniska, które zostało przed olimpiadą letnią w 2008 roku zmodernizowane. Dzięki temu jest przyjazne dla podróżnych a poruszanie się po nim nie sprawia większych kłopotów. Po odebraniu bagaży, szybkim sprawdzeniu paszportów, wiz oraz odpowiedzeniu na kilka pytać w stylu, „w jakim celu pan do nas przyjechał” można było się cieszyć z osiągnięcia pierwszego celu mojej podróży. Po początkowym zachwycie emocje trochę opadły i trzeba było zacząć myśleć o dostaniu się do Hostelu, w którym miałem zarezerwowane noclegi. Jeszcze będąc w Tel Avivie spotkałem dwoje polaków, którzy namówili mnie na jazdę z lotniska do centrum Pekinu szybką linią metra (część trasy biegnie pod ziemią a część na estakadach) a nie jak wcześniej planowałem autobusem. Za namową bardziej doświadczonych podróżników (Byli już w Pekinie 2 razy) postanowiłem skorzystać z takiego rozwiązania. Stacji kolejki nie trzeba długo szukać drogowskazy już od wyjścia z terminalu przylotów wskazują dokładne miejsce stacji przesiadkowej. Na plus zasługuje to, iż wszystkie (a przynajmniej większość) informacji na tablicach jest zapisywana zarówno po chińsku jak i angielsku. Zakup biletu także nie stanowił problemu (nie było trzeba nawet pokazywać na mapce stacji, do której się udaję obsługa znakomicie mówiła po angielsku). Bilet kosztował mnie trochę drożej niż gdybym jechał autobusem, ale jazda była naprawdę warta tej ceny (szybko, bezpiecznie a do tego z klimatyzacją, warto również w tym miejscu wspomnieć, że po wylądowania temperatura w cieniu oscylowała około 33 stopni). Po dojechaniu do ostatniej stacji (Dongzhimen) czekała mnie jeszcze dogodna przesiadka na linię nr 2 a nią do stacji Xianmen (koszt biletu 2 Y). Po wyjściu na powierzchnie przed samym placem Tiananmen od razu nasuwa się kilka myśli (Jakie to wszystko wielkie, jak tutaj dużo ludzi i najważniejsze jak ja wytrzymam pieszą wędrówkę do Hostelu (Leohostel) w takim upale. No ale nie było co narzekać tylko udać się bezpośrednio na miejsce noclegu. Po około 15 minutach udało się go znaleźć, szybkie sprawdzenie rezerwacji, trochę wolniejsze sprzątanie pokoi przez obsługę i można było sobie odpocząć we „własnym” łóżku. Jak się okazało długo w nim nie wytrzymałem, przecież trzeba jeszcze było wypłacić trochę pieniędzy na start (wymiana części dolarów na lotnisku miała starczyć tylko na opłacenie noclegu) i zakupić chińską kartę SIM do telefonu. I tak też zrobiłem, pod pretekstem szukania bankomatu udałem się w stronę placu Tiananmen, oczywiście pojawiły się pierwsze problemy. Człowiek nieprzyzwyczajony do takiej ilości chińskich znaczków za nic nie może znaleźć tego, czego szuka. Po jakimś czasie (po przyzwyczajeniu) powoli zacząłem dostrzegać potrzebne mi rzeczy, bankomaty, sklepy spożywcze a nawet restauracje KFC i Mc Donalda (z tymi ostatnimi akurat był najmniejszy problem). Wypłata kasy przebiegła prawie bezproblemowo (bankomat za nic nie chciał wypłacić mi kasy z kart kredytowej, dał radę dopiero z karty debetowej). Po wypłacie, zakupie kilku spożywczych rzeczy oraz upragnionej karty SIM wreszcie można było czekać na rozmowy z zewnątrz (już bez dodatkowych opłat).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
seba673
Sebastian Woźniak
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 126 wpisów126 146 komentarzy146 1093 zdjęcia1093 0 plików multimedialnych0