Geoblog.pl    seba673    Podróże    Chiny 2010... i może coś więcej    Między chmurami
Zwiń mapę
2010
09
sie

Między chmurami

 
Chiny
Chiny, Shanghai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11947 km
 
Ostatni dzień w Szanghaju postanowiłem przeznaczyć na to, z czego to miasto słynie, a więc drapacze chmur i nowoczesna technologia. Po opuszczeniu hostelu udałem się na Bund gdzie znajdowało się wejście do niezwykłego tunelu przebiegającego pod dnem rzeki Huangpu. Ta niezwykła budowla została wykonana tylko w jednym celu, ściągnięciu jak największej liczby turystów. Bilet wstępu kosztuje (w chwili pisania tego tekstu) 45Y lub z opcją w dwie strony 55Y. Ja postanowiłem skorzystać z tej drugiej możliwości. Po zakupie biletu i zejściu kilkunastu metrów w dół wchodzi się do wielkiego pomieszczenia, z którego co kilka minut odjeżdżają gondole na szynach (zdjęcie). Po wejściu do środka rozpoczyna się niezwykła podróż pod dnem rzeki. Oczywiście nie może zabraknąć wspaniałej oprawy audiowizualnej umilającej kilkuminutową podróż na drugi brzeg. Po tak niezwykłym przeżyciu i wyjściu na powierzchnię postanowiłem odwiedzić jeden z najwyższych budynków na świecie a mianowicie „Shanghai World Financial Center”. Jak to ze mną bywa nie mogłem przecież dotrzeć do niego autobusem albo metrem to miasto jest zbyt piękne, aby mogło mi cokolwiek umknąć. Tak więc postanowiłem udać się tam na nogach, po drodze przechodząc obok jednej z najwyższych wież telewizyjnych na świecie „Oriental Pearl Tower” i oczywiście pstrykając mnóstwo zdjęć. Po około 45 minutach udało mi się dotrzeć pod centrum finansowego. W tym momencie muszę dodać, że obok tego budynku stoi trochę niższy „Jinmao Tower”. Po chwili namysłu postanowiłem, że najpierw spróbuję się dostać na niższy z budynków. Bez problemu udało się wejść do środka i zakupić bilet na 88 piętro. (można także ominąć opłaty udając się do trochę niżej położonego baru, ale zdecydowałem że jednak nie będę tego próbował). Po zakupie biletu kosztującego 88Y (88 piętro) chwilka czekania i można było wejść do windy. Już sam wjazd na górę robi wrażenie. Szybkość około 9m na sekundę i po krótkiej chwili znalazłem się na szczycie. Widok z takiej wysokości jest po prostu niesamowity, widać dosłownie wszystko. Na północy „Pearl Tower” a na południu ze 100 metrów dalej wznoszący się jeszcze wyżej „World Financial Center”. Gdy tak na niego patrzyłem zdecydowałem, że będąc już tutaj nie ma, co oszczędzać i spróbuję dostać się także na sąsiedni budynek. Dodam tylko, że w tej chwili znajdowałem się na 88 piętrze na wysokości około 400 metrów. Po kilkunastu minutach zdecydowałem się opuścić to dosyć wysoko położone miejsce i kontynuować dalszą pogoń za wysokością w budynku centrum finansowego. Bilet wstępu do niego jest dużo droższy, obecnie wynosi 150Y, w niej zawiera się możliwość wejścia na trzy tarasy widokowe znajdujące się na 94, 97 i 100 piętrze. Oczywiście można zakupić także tańsze wejściówki na niższe piętra. Tak jak wcześniej wspomniałem będąc tutaj nie zamierzałem oszczędzać, dlatego wybrałem najdroższą opcje. Miłym zaskoczeniem był upust po okazaniu wejściówki na EXPO (ze zniżką zapłaciłem 135Y). Po odstaniu swojego czasu w kolejce, wspomnę tylko że jest się tutaj dostać trochę trudniej (więcej zwiedzających). Dosyć szybka winda dojeżdża na 94 piętro w niecałą minutę. Od poziomu gruntu do 94 piętra jest 430 metrów (to już wyżej niż byłem na poprzednim wieżowcu) a zostało jeszcze trochę do przejścia na 100 piętro. Niestety winda już tutaj nie dociera i trzeba resztę drogi pokonać schodami. Po kilku minutach udaje się wejść na szczyt i mogłem rozkoszować się widokiem na cały Szanghaj z 100 piętra znajdującego się na 470 metrze. To co tutaj zobaczyłem trudno opisać, przepiękne widoki, las wieżowców w tym widok na znajdujący się trochę niżej Jinmao Tower (na którym byłem około 1,5 godziny wcześniej). Nie będę zbyt wiele pisał zamieszczam dosyć sporo zdjęć wykonanych z tej wysokości, a po powrocie do Polski będzie jeszcze mnóstwo filmów do obejrzenia. Uff… tych wrażeń, których doświadczyłem tego dnia mogłoby starczyć na bardzo długo, ale przecież był to dopiero środek dnia i jeszcze zostało sporo do zobaczenia. Po zjeździe na dół postanowiłem udać się na stację pociągu magnetycznego Maglev jeżdżącego na międzynarodowe lotnisko w Szanghaju. Kilka kilometrów piechotą, kilkadziesiąt kolejnych zdjęć, 5 stacji metrem i po około dwóch godzinach byłem na miejscu. Znalezienie stacji tej bardzo szybkiej kolejki jak i zakup biletów (z tego co pamiętam około 60Y w dwie strony, ale mogę się mylić) nie stanowił najmniejszego problemu. Bardzo ucieszyła mnie informacja, którą przeczytałem przed kasami. Okazało się, że pociąg swoje największe prędkości rozwija w określonych godzinach jak się okazało udało mi się zdążyć na jeden z ostatnich szybszych przejazdów. Po wejściu do środka usiadłem w dosyć dobrym miejscu przy oknie. Pozostało tylko oczekiwanie na start. Po kilku minutach zaczęło się, łagodne rozpędzanie i licznik umieszczony w przedziale pasażerskim zaczyna pokazywać coraz to większą prędkość. 20, 50, 100 km/h i rozpędzamy się dalej, po kilkunastu sekundach na liczniku widać już 200km/h lecimy dalej 250, 300, 350 km/h. Tak szybko jeszcze nigdy nie podróżowałem, oczywiście nie licząc lotu samolotem gdzie prędkości nie są tak odczuwalne jak na ziemi. Z prawej strony biegnie autostrada na lotnisko a na niej migają, co chwilę bardzo wolno jadące samochody (pewnie około 120km/h). Ja w tym czasie spoglądam na licznik, który już przekroczył zawrotną prędkość 400 km/h. Ale to jeszcze mało, Magleva stać na więcej. „Powoli” zbliżamy się do granicy prędkości, z którą mogą podróżować pasażerowie 415, 420, 430 i udało się, licznik zaczyna wahać się pomiędzy 430 a 431 km/h. Przy takiej prędkości wszystko znajdujące się na zewnątrz dosłownie przelatuje podczas jednego mrugnięcia okiem. Taka prędkość utrzymywała się jeszcze przez kilka minut chociaż może i sekund. Warto wspomnieć że maglev pokonuję trasę 30km w niecałe 8 minut. Po dotarciu na lotnisko nie było, na co czekać tylko wejść do pociągu odjeżdżającego w przeciwnym kierunku i przeżyć to niezwykłe uczucie, gdy pędzi się 430km/h jeszcze raz. Gdy dotarłem z powrotem do centrum Szanghaju postanowiłem zrobić jeszcze dwie rzeczy. Najpierw udać się do jednego z większych parków w tym mieście (Century Park) a potem dostać się na Pearl Tower, aby obejrzeć nocną panoramę Szanghaju z wysokości 350m. Park był oddalony od stacji Magleva o kilka kilometrów, tym razem postanowiłem trochę odpuścić i dać odpocząć moim nogą i udać się na miejsce metrem. Nie minęło kilkanaście minut i mogłem sobie odetchnąć w przepięknym parku. Pogoda dopisywała i dzięki temu mogłem na spokojnie porobić kilka zdjęć w tej uroczej okolicy. Gdy miało się już ściemniać musiałem odpuścić zwiedzanie reszty parku, aby zdążyć dostać się na Pearl Tower. Ponownie kilka stacji metrem i wysiadłem tuż przy wieży. Bilety dosyć drogie, na ostatnie piętro 150Y. Pocieszające było to, że czym większa ich cena tym krótsza kolejka. W tym miejscu pominę to, co działo się przez następne 2 godziny stania w kolejce i dwukrotnej zmiany wind. Po dotarciu na szczyt byłem już tak zmęczony po całym dniu chodzenia, jeżdżenia i stania w kolejkach, że moja opinia na temat tego co zobaczyłem z tarasu na 350m może nie być obiektywna. Mówiąc szczerze byłem dosyć zawiedziony, po dwóch godzinach które minęły zanim się tu dostałem, po drogich biletach (dużo droższych niż na wyższe budynki, w których dzisiaj byłem) a do tego jeszcze na ostatnim piętrze większość szyb była zaparowana i niestety zdjęcia wyszły tak jak wyszły. No, ale co tu dużo pisać pozostało mi tylko ponowne czekanie na windy w dół (tym razem sporo krócej) i po zjeździe powrót do hostelu. Zanim jednak to nastąpiło postanowiłem jeszcze wejść do muzeum Szanghaju znajdującego się w tej samej wieży. Po jego odwiedzeniu mogę z całą pewnością powiedzieć, że gdyby nie pora i zmęczenie mógłbym tutaj spędzić sporo czasu. Wydaje mi się nawet, że jest ono większą atrakcją niż sama wieża, ale tak jak wcześniej wspomniałem moja opinia może nie być obiektywna. Zostało mi tylko udać się do tunelu, na który kupiłem wcześniej bilet. Niestety następna niemiła niespodzianka, tunel został zamknięty o godzinie 22 a było już około 23. Ostatnią deską ratunku było metro którym przejechałem pod dnem rzeki i po krótkim spacerku dostałem się do hostelu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (47)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
jw
jw - 2010-08-11 08:26
ale cudne są te widoki
 
mirka66
mirka66 - 2010-09-03 19:02
Zdjecia super.
 
 
seba673
Sebastian Woźniak
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 126 wpisów126 146 komentarzy146 1093 zdjęcia1093 0 plików multimedialnych0