Geoblog.pl    seba673    Podróże    Chiny 2010... i może coś więcej    Trzy Niesamowite dni w Angkor
Zwiń mapę
2010
01
paź

Trzy Niesamowite dni w Angkor

 
Kambodża
Kambodża, Angkor
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18198 km
 
Angkor – dzień pierwszy

Pierwszy dzień mojego zwiedzania Angkor zacząłem bardzo wcześnie, bo już o 6 co prawda zanim się pozbierałem, zjadałem śniadanie i na wypożyczonym rowerze (1$/dzień) dotarłem do pierwszej ze świątyń wybiła godzina 7:30. Jednak ku mojemu zdziwieniu i oczywiście radości o tej porze przy Angkor Wat nie było jeszcze zbyt wielu turystów. Pozostawiłem swój rower na pobliskim placu i udałem się zachodnim wejściem do świątyń. Przyznam, że trochę na początku bałem się o mój środek lokomocji, co prawda był zabezpieczony przed kradzieżą, ale jeśli ktoś by tylko zechciał to bez problemu mógłby go sobie przywłaszczyć. W takiej sytuacji czekał by mnie dosyć spory wydatek rzędu kilkudziesięciu dolarów zadośćuczynienia właścicielowi wypożyczalni. No ale nie było, co narzekać, sam się zdecydowałem na taki środek transportu i ewentualną kradzież miałem „wliczoną” w ryzyko. To co jest nieodłączną częścią zwiedzania Angkor (mówię to po spędzonych w tym miejscu trzech dniach) to niezliczona ilość tuk tuków przed głównymi atrakcjach oraz masa Kambodżan głównie dzieci próbująca sprzedać dosłownie wszystko. O ile starsi sprzedawcy raczej zrozumieją, że nic się nie chce kupić o tyle ci młodsi potrafią przez kilka minut męczyć „biednego” turystę o zakup napojów, jedzenia czy pamiątek. Na początku nie było to zbyt uciążliwe ale po dwóch, trzech dniach było nawet mocno denerwujące. Drugą bardzo ciekawą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę były rozlokowane przy głównych atrakcjach punkty gastronomiczne. W większości przypadków osoby tam pracujące chodziły po okolicznym terenie z menu pod ręką oczywiście próbując zgarnąć jak największą liczbę „głodnych” turystów. Najciekawsze w tym było to, że ceny w menu były tylko na podpuchę. Gdy spojrzałem pierwszy raz na niektóre pozycje aż za głowę się złapałem, ceny przewyższały te z Siem Reap o ponad 100%. Za nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, został mi zaproponowany specjalny upust obniżający cenę do tej „miastowej” (tak było w każdym miejscu). Dużym plusem było to, że w czasie kiedy przebywałem w Angkor prawdziwy sezon turystyczny jeszcze się nie zaczął i dlatego wszystkie punkty gastronomiczne, aby mieć jakichkolwiek klientów musiały obniżać ceny. To samo tyczyło się wszelkich napojów gazowanych i wody (przy niesamowitym upale sprzedawała się znakomicie), spokojnie można było zejść z ceny nawet o 100%. Wracając do mojego zwiedzania, po przekroczeniu murów Angkor Wat spędziłem tam około dwóch godzin. Nie będę się rozpisywał o tym jak wspaniałe były to świątynie powiem tylko, że odwiedzenie Angkor i spędzone tutaj trzy dni były jednymi z moich najlepszych w czasie tej podróży. Gdy wróciłem po mój rower, udałem się dalej na północ do południowej bramy Angkor Thom i po jej przekroczeniu znalazłem się w jednym z największych kompleksów świątyń w Angkor, w którym spędziłem prawie pięć godzin (z przerwą na obiad). Już pierwsza świątynia znajdująca się najbardziej na południe w tym kompleksie, czyli Bayon wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Co prawda było tutaj sporo turystów, ale wystarczyło zejść na najniższy z trzech poziomów i od razu robiło się ciszej i przyjemniej. Po opuszczeniu świątyni Bayon udałem się dalej na północ do świątyni Baphuon. Była to kolejna niezwykła budowla, która pewnie za kilka lat będzie prezentowała się jeszcze lepiej gdyż właśnie była poddawana renowacji. Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że w całym kompleksie Angkor toczyło się bardzo wiele prac renowacyjnych mających oczywiście na celu przywrócenie tym przepięknym konstrukcją dawnej świetności (pieniądze na ten cel mają na pewno, zważywszy na ceny biletów i kasę płynącą z UNESCO). Po Baphuon udałem się zobaczyć świątynie znajdujące się po wschodniej stronie drogi przecinającej Kompleks Angkor Thom. Musze przyznać, że był to wyśmienity pomysł, zamiast turystów spotkałem tutaj tylko kilkanaście grasujących wszędzie małp oraz kilka pasących się bawołów. Po tej niesamowitej klimatycznej „ciszy” (odgłosy małp, cykad i ptaków) udałem się na zasłużony obiad do jednego z wielu znajdujących się przy głównej drodze lokali (na świeżym powietrzu). Gdy byłem już najedzony nadszedł czas na kolejną świątynie w kompleksie Angkor Thom a mianowicie Phimeanakas. Jeszcze za nim do niej dotarłem mogłem podziwiać niesamowite rzeźby na „Tarrace of Elephant”. Na samą świątynie było można wejść i podziwiać niesamowite widoki z dosyć sporej wysokości. Gdy już nacieszyłem swoje oczy udałem się dalej na północ tym razem do dosyć zniszczonej (ale ciągle stojącej) Preah Pallay. Po około pięciu godzinach chodzenia i jeżdżenia po Angkor Thom postanowiłem, że czas opuścić ten gigantyczny kompleks (10 km kwadratowych) i udać się do kolejnego znajdującego się na północnym wschodzie, czyli Preah Khan. Gdy dotarłem na miejsce okazało się, że tutaj także nie dociera zbyt wielu turystów, w gruncie rzeczy dobrze dla mnie, a dla nich niezwykła strata, bo cały kompleks był naprawdę wspaniały. Schowany częściowo w dżungli z wielkimi drzewami obrastającymi wschodnie mury. Po półtorej godzinie spędzonej na zwiedzaniu Preah Khan (wliczając w to dojazd) udałem się w drogę powrotną przez kompleks Angkor Thom, po drodze zahaczając jeszcze o jego wschodnią bramę gdzie były kręcone niektóre sceny do filmu Tomb Raider. Muszę przyznać, że nawet „zwykła” brama w Angkor była niezwykłym widokiem dla oczu ( mnóstwo rzeźb i zdobień). Gdy zabierałem się w drogę powrotną pogoda się popsuła i zaczął padać drobny deszcz a z oddali było słychać zbliżającą się burzę. Udałem się, więc czym prędzej w kierunku Siem Reap. Niestety, mimo dosyć szybkiej jazdy burza z ulewą zastała mnie w połowie drogi, tuż przed Angkor Wat. Co prawda trwała dosłownie pół godziny, ale to wystarczyło żeby większość dróg w Siem Reap, którymi wracałem zamieniła się w istne rzeki. W niektórych miejscach wody było prawie 15cm, jakież było moje zdziwienie, gdy następnego ranka, kiedy ponownie jechałem do świątyń Angkor po wodzie na drogach nie było już prawie śladu.


Angkor – dzień drugi

Drugi dzień na zwiedzaniu Angor postanowiłem zacząć trochę później a mianowicie o 7, jednak w momencie, kiedy się obudziłem i zobaczyłem, że pada deszcz musiałem poczekać z wyjazdem do godziny 8. Gdy się wypogodziło ruszyłem eksplorować kolejne świątynie tym razem położone na wschód od Angkor Thom. Zanim jednak dojechałem do pierwszej z nich zatrzymałem się jeszcze przy wschodniej bramie Angkor Wat robiąc kilka zdjęć. Z tego miejsca miałem do pokonania około 6km do przepięknej świątyni Banteay Kdei. Przechadzając się po jej terenie spędziłem następne 40 minut, po czym udałem się do jednej z najpopularniejszej na tym obszarze Ta Prohm. Jak już do niej dojechałem (kolejne kilka kilometrów) jej popularność rzeczywiście rzucała się w oczy, głównie liczbą turystów. Po wejściu na teren świątyni od razu udałem się wzdłuż północnych murów gdzie turystów prawie w ogóle nie było. A było, co tutaj oglądać wielkie, wspaniałe drzewa porastające mury i dosłownie zrastające się ze starożytnymi budowlami. Był to jeden z nielicznych kompleksów świątyń, po który „upomniała” się dżungla. Mimo ogromów zniszczenia świątynia miała swój niepowtarzalny urok stanowiąc jakby nieodłączną część otaczającego ją lasu. Wspomnę także, że w tym miejscu także były kręcone niektóre sceny z filmu Tomb Raider. Po opuszczeniu murów Ta Prohm udałem się dalej drogą na północ prowadzącą do odwiedzonego przeze mnie wczorajszego dnia Angkor Thom. W międzyczasie udało mi się zobaczyć jeszcze kilka świątyń w tym między innymi dosyć małe Thommanon i Chau Say Tevoda. Na większą uwagę zasługiwała za to spora świątynia Ta Keona, na której szczyt położony około 50 metrów nad ziemią można było wejść po dosyć stromych „schodach”. Na samej górze przesiedziałem kilka minut podziwiając okoliczne widoki, po czym udałem się na dół a potem do wschodniej bramy Angkor Thom (tej samej, przy której byłem wczorajszego dnia). Następnie przejechałem cały kompleks ze wschodu na południe w międzyczasie zatrzymując się przed Angkor Wat. Udało mi się ponownie spotkać tutaj dosyć sporą grupę małp, oczywiście nie omieszkałem zrobić kilku zdjęć. Po kolejnym dniu zwiedzania do Guesthousu dotarłem tuż prze 17, jutro czekał mnie ostatni dzień podczas zwiedzania Angkor.


Angkor – dzień trzeci

Trzeciego dnia postanowiłem odwiedzić znajdujący się ponad 13 km od Siem Reap kompleks świątyń Roluos (oczywiście na rowerze). Dotarcie do niego zajęło mi około 45 minut i muszę przyznać, że droga była nadzwyczaj dobra i przyjemna (o tej godzinie słońce nie grzało zbyt mocno). Pierwszą świątynią, którą odwiedziłem była Preah Ko. Niezbyt duża, ale wyróżniająca się architekturą spośród tych, które widziałem do tej pory. Kolejną atrakcją była dużo większa Bakong, na której szczyt można było wejść. Cały czas, który spędziłem na jej oglądaniu niestety uprzykrzały mi śpiewy dobiegające ze znajdującej się kilkadziesiąt metrów dalej Buddyjskiej Świątyni (za nic nie trawię takiej muzyki). Zanim udałem się do kolejnej polecanej przez przewodnik świątyni postanowiłem zobaczyć jedną bardzo małą znajdującą się spory kawałek od utartych szlaków a mianowicie Prasat Prei Monti. Po odwiedzeniu wcześniejszych budowli ta rzeczywiście nie prezentowała się zbyt imponująco mała, dosyć zniszczona prawdopodobnie „cierpi” z powodu oddalenia od głównego kompleksu Roluos. Po odpoczynku i kilkunastu minutach wyciszenia udałem się do znajdującej się na północ od głównej drogi świątyni Lolei. Po dotarciu do niej stwierdziłem, że chyba znalazłem się w miejscu, w którym osiągnąłem przesycenie tego typu budowlami, ponieważ kolejne konstrukcje, które oglądałem robiły na mnie coraz mniejsze wrażenie. Postanowiłem więc że czas na powrót do Siem Reap, czekało mnie jeszcze 13 km, które udało mi się przejechać tym razem w około 35 minut. Gdy dojechałem do miasta zakupiłem bilet autobusowy do Kratie na jutrzejszy dzień (osiem godzin jazdy).

W ciągu tych trzech niesamowitych dni udało mi się zobaczyć większość świątyń Angkor, oczywiście w tak krótkim czasie nie sposób zobaczyć wszystkiego, ale szczerze powiedziawszy byłem bardzo zadowolony z mojego przyjazdu tutaj.
Udało mi się pokonać około 90km na rowerze (mam nadzieje, że Robert nie będzie się śmiał z mojego nowego sprzętu, którym pokonałem ten dystans), 10 km na nogach i 15 km na motorowerze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (62)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Basia
Basia - 2010-10-02 15:22
Zawłaszczam kosz ze smoczymi owocami. Świątynie, przyroda, małpy na wolości wszystko zachwyca. Acha, jeszcze jedno. Jak zatęsknisz na "świątynną muzyką" to przywiozłam z klasztoru Shaolin płytę. Pożyczę
 
Basia
Basia - 2010-10-03 23:14
Dot.podróży; Martyna pokazała dziś w swoim filmie jedynego na świecie (RPA) oswojonego hipopotama. Ma 10 lat, waży ponad tonę ( jak go zabrali do domu ważył 16kg, mniej od mojego Szamana), śpi na łóżku.Łóżek w swoim życiu już miał kikladziesiąt (z powodu ciężaru trzeba je wymieniać). Podziwiam Martynę W. za jej filmy, jej odwagę. Nowa seria zapowiada się swietnie.
 
Robert M.
Robert M. - 2010-10-04 13:13
Ha, ha, ha :)))
 
mirka66
mirka66 - 2010-10-11 08:56
Dziekuje za mile wspomnienia.Miejsce to pamietam z podrozy mojej siostry.Pieknie.
 
 
seba673
Sebastian Woźniak
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 126 wpisów126 146 komentarzy146 1093 zdjęcia1093 0 plików multimedialnych0