Noc poprzedzającą dzisiejszy dzień będę pewnie bardzo długo wspominał, ale raczej w bardzo negatywnym tego słowa znaczeniu. Po wczorajszym jedzeniu (prawdopodobnie smażony ryż, kurczak i bazylia) pierwszy raz podczas tej podróży dopadło mnie dosyć poważne zatrucie. Nie będę się długo rozpisywał, ale dodam, że dzisiejszy ranek, który miałem przeznaczyć na zwiedzanie Chiang Rai upłynął mi w głównej mierze na odsypianiu nieprzespanej nocy. Gdy się obudziłem tuż przed jedenastej czekało mnie, więc pakowanie i droga na dworzec autobusowa. Niestety moje nocne kłopoty jeszcze się nie skończyły, tym razem dopadła mnie lekka gorączka około 37,3 stopnia, mimo że to niezbyt dużo to muszę przyznać, że mój plecak, z którym szedłem na dworzec wydawał się dużo cięższy niż przez ostatnie prawie 3 miesiące. Nie był to jeszcze koniec moich dzisiejszych kłopotów, już po dotarciu na dworzec autobusowy (ten znajdujący się w centrum) okazało się, że w autobusie, który sobie upatrzyłem (miał odjeżdżać za pół godziny) niestety nie ma już wolnych miejsc. Musiałem, zatem troszeczkę odłożyć początek mojej jazdy mianowicie na godzinę 15 (drobne 3 godziny czekania w poczekalni). Kolejną rzeczą, która była mi także trochę pod górka był nowy terminal autobusowy wybudowany około 6 km od centrum, w którym się znajdowałem. To właśnie z niego wyruszały autobusy do Chiang Mai, na szczęście bez problemów można był się tam dostać kursującymi dosyć często pickupami za 10 B. Gdy dotarłem już na miejsce pozostało mi dosyć długie czekanie. Tuż przed 15 na dworzec podjechał bardzo wygodny autobus, którym po trzech godzinach jazdy dotarłem do Chiang Mai. Miasto to prawdopodobnie odwiedzę jeszcze za kilka dni wtedy także zdecyduję się je zwiedzić, natomiast aktualnie miało mi ono służyć, jako miejsce tranzytowe. W związku z tym, iż jutrzejszego dnia z rana chciałem udać się do miasta/wioski Pai położonej na północny zachód o Chiang Mai zdecydowałem się na znalezienie noclegu blisko dworca. Oczywiście liczyłem się z tym, iż będzie on bardzo drogi, ale po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw powinno mi się w miarę opłacić. Tym bardziej, że dojazd do tańszych noclegów (w centrum) jak i ewentualny jutrzejszy powrót na dworzec sporo by mnie kosztował (dworzec zlokalizowany był kilka kilometrów od centrum). Mój wybór padł na niezbyt przytulny guesthouse dosłownie 50 metrów od dworca cena, jeśli chodzi o moje zdanie bardzo wysoka, bo 9$, muszę przyznać, że tak dużo za nocleg nie płaciłem chyba od czasu, kiedy byłem w Chinach. W związku moją chorobą, którą przechodziłem wczorajszej nocy i jeszcze dzisiejszego ranka, jeśli chodzi o jedzenie to dzień był bardzo skąpy. Także kolacje postanowiłem odpuścić, nie chciałem dopuścić do powrotu choroby. Zapomniałem dodać, że aby uniknąć kłopotów z zakupem biletu do Pai postanowiłem zakupić go już dzisiaj. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o transport w Tajlandii to przewyższa on pod każdym względem to, co widziałem w Laosie, Kambodży czy w Wietnamie. W związku z tym, iż jest masa różnych operatorów ceny są niskie a standardy podróży wysokie. Jednak, jeśli chodzi o mnie to mimo tak wielu prywatnych operatorów zdecydowałem się na zakup najtańszego biletu u lokalnego przewoźnika za 74 B (4 godziny podróży), podczas gdy np., za busa prywatnego (oczywiście komfort nieporównywalny) płaciło się 130 B (3 godziny jazdy).