Geoblog.pl    seba673    Podróże    Chiny 2010... i może coś więcej    Chiang Mai - Bangkok (pierwsze wrażenia)
Zwiń mapę
2010
29
paź

Chiang Mai - Bangkok (pierwsze wrażenia)

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21013 km
 
Dzisiejszy dzień zapowiadał się naprawdę męcząco. Nie miałbym nic przeciwko gdybym np. miał się zmęczyć podczas całodniowego trekkingu, jeżdżąc na motorowerze albo chociażby spływając górską rzeką na kajaku czy też pontonie. Czekało mnie natomiast coś zupełnie odmiennego a mianowicie prawie dziesięciogodzinna jazda autobusem z Chiang Mai do Bangkoku. Co prawda miał być to autobus VIP, ale sam czas przejazdu a raczej bezczynne siedzenie w pojeździe wprawiały mnie w niezbyt optymistyczny nastrój. W związku z tym, iż zdecydowałem się na wybór transportu dziennego czekało mnie dzisiejszego dnia dosyć poranne wstanie a biorąc pod uwagę, że noc była ledwo przespana w związku dosyć sporą temperaturą w pokoju (wiatraczek ledwo dawał rade) już podczas mojej pobudki o godzinie 5:45 czułem się lekko zmęczony. No, ale nie było, co narzekać tylko zebrać swoje manatki (na szczęście spakowałem się już wczoraj, co pozwoliło mi pospać dosłownie kilka minut dłużej) i ruszyć na miasto w celu znalezienia transportu na dworzec autobusowy. Już po kilku minutach od opuszczenia guesthousu udało mi się takowy znaleźć. Wsiadłem, więc na pickupa (bardzo popularne w Chiang Mai) i po kilku minutach byłem na miejscu. Przyjemność ta kosztowała mnie 50 bahtów, co wydawało mi się w miarę rozsądną ceną. Na dworcu wpakowałem swój plecak do autobusu i jeszcze przed odjazdem udałem się zjeść śniadanie w okolicznym lokalu gastronomicznym (niezbyt przyjazny zagranicznym turystą, jedzenie także) a po nim wsiadłem do mojego autokaru. W czasie jazdy nic ciekawego się nie działo no może dopiero pod koniec, gdy wjechaliśmy na przedmieścia Bangkoku. Kolejny raz muszę pochwalić drogi, jakimi dysponują Tajlandczycy. Większość kilkuset kilometrowej trasy posiadała po dwa lub trzy pasy ruchu w każdym kierunku o prawie nienagannej nawierzchni. Gdy dojechaliśmy do Bangkoku niestety wpakowaliśmy się w dosyć spory korek na szczęście tym razem dosyć szybko przez niego przebrnęliśmy i wjechaliśmy na północny dworzec autobusowy. W związku z tym, iż dworzec był oddalony o kilkanaście kilometrów od centrum (miejsca gdzie znajdowało się sporo guesthousów) czekało mnie jeszcze sporo czasu zanim tam dotrę. Już po wyjściu z autobusu zaczęło się namawianie mnie na transport. Ceny początkowo zaczynały się od 400 B, co po prostu wywoływało u mnie uśmiech na twarzy. Biorąc pod uwagę, że cała dziewięciogodzinna trasa z Chiang Mai do Bangkoku kosztowała tylko trochę więcej po prostu nawet nie próbowałem pytać się kolejnych kierowców (zresztą oni sami się narzucali). W miarę oddalania się od dworca ceny zaczęły oczywiście spadać, od 400 bahtów na początku poprzez 300, 200 a skończywszy na 150 bahtach (za podwiezienie motorowerem). Jeśli chodzi o mnie to już w autokarze postanowiłem sobie, że dojadę na miejsce autobusem komunikacji miejskiej. Po kilku minutach udało mi się dotrzeć do pętli autobusowej gdzie dowiedziałem się, że do Banglamphu (dzielnica turystyczna) dotrę linią nr 3. Niestety w tym momencie rozpoczęły się moje kłopoty. Na początku sporo się naczekałem na powyższy autobus (około 40 minut) a potem całą trasę w związku z gigantycznym korkiem pokonaliśmy w ponad 1,5 godziny. Mimo wszystko, sam nie wiem, dlaczego pomimo tylu trudności podczas pierwszych godzin w Bangkoku miasto to naprawdę mi się spodobało. Jeśli miałbym je porównać do innych, które odwiedziłem do tej pory to chyba było by to połączenie rozświetlonego neonami i w miarę czystego Hong Kongu z zatłoczonym Sajgonem (oczywiście zamiast motorowerów tutaj dominowały samochody osobowe). Niesamowita ilość estakad wijąca się podczas mojego przejazdu, zakorkowane drogi mające niekiedy i po 6 pasów ruchu w jedną stronę, rozświetlające niektóre dzielnice tysiące neonów to były moje pierwsze wrażenia z tego miasta. Jak już wcześniej wspomniałem po 1,5 godzinnej jeździe autobusem miejskim (trochę zmarzłem mimo upału na zewnątrz autobus był niemiłosiernie klimatyzowany) wysiadłem w „swojej” dzielnicy. Znalezienie noclegu, który sobie zarezerwowałem (moja pierwsza rezerwacja chyba od czasów Wietnamu) nie stanowiło najmniejszego problemu). Pokój, który dostałem nie był jakiś specjalnie wyszukany za tą cenę w innych rejonach Tajlandii mógłbym dostać coś zdecydowanie lepszego, ale jak już zdążyłem się przekonać Bangkok był zdecydowanie drogim miastem. Tak, więc pokój był dosyć mały z łazienką, wiatraczkiem, ale niestety bez okna a to w połączeniu z brakiem jakiejkolwiek wyraźniej klimatyzacji (wywietrzników) sprawiało, że było dosyć duszno. No, ale nie do takich warunków zdążyłem już się przyzwyczaić podczas tej podróży. Jeśli chodzi o mój pobyt w Bangkoku to tym razem nie będzie on zbyt długi. Już jutro postanowiłem, bowiem nocnym autobusem (i łodzią) dostać się na jedną z wysp na południu a mianowicie na Ko Tao. W związku z tym, iż będzie to nocny autobus i prom (bilet łączony w związku z uciekającym czasem) będę miał prawie cały jutrzejszy dzień na zwiedzenie najważniejszych atrakcji w Bangkoku. Natomiast to, czego nie uda mi się zobaczyć postanowiłem zobaczyć podczas drugiej mojej wizyty w tym mieście a mianowicie przed wylotem do Polski. Dzisiejszego dnia postanowiłem jeszcze troszeczkę się poszwę dać po ulicach miasta a zważywszy, że guesthouse znajdował się w dosyć popularnej dzielnicy na brak wrażeni nie mogłem narzekać. Sporo barów, restauracji oraz ulicznych straganów z jedzeniem, z których postanowiłem skorzystać sprawiał, że coraz bardziej zaczynałem lubić to miasto. Po kilkudziesięciu kolejnych minutach zdecydowałem się jednak na powrót do guesthousu, w końcu siedmiogodzinna dzisiejsza podróż i dwu godzinne przeciskanie się w korku po Bangkoku sprawiły, że zrobiłem się trochę śpiący.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
seba673
Sebastian Woźniak
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 126 wpisów126 146 komentarzy146 1093 zdjęcia1093 0 plików multimedialnych0